Kobiety w data science inspirują młodzież

Kobiety w data science inspirują młodzież

– Jeszcze w 2008 roku nie było ani jednej osoby na LinkedIn, która przedstawiała się jako specjalista w obszarze Big Data. W 2013 roku użytkowników utożsamiających się z tym obszarem było już ponad 3,3 tysiąca. Dziś takich stanowisk są dziesiątki tysięcy. Nie mówmy więc, czy kobiety w data science są aktywne. Mówmy o tym, jaki wpływ mają na branżę i jaką wartość do niej wnoszą.

Na pytania odpowiadają Wioletta i Adrianna Klimczak, data scientistki z SAS Institute, założycielki fundacji IT Girls – organizacji wspierającej kobiety w data science, a także dziewczęta i młodzież w rozwoju pasji i kariery w obszarze technologicznym. Wioletta skończyła informatykę na Wydziale Elektroniki i Technik Informacyjnych Politechniki Warszawskiej. Adrianna zaś jest na ostatnim semestrze studiów magisterskich na kierunku Data Science prowadzonym przez Wydział Matematyki i Nauk Informacyjnych Politechniki Warszawskiej.

Skąd pomysł na fundację IT Girls?

Wioletta Klimczak: Zrodził się na początku pandemii. Obie stwierdziłyśmy, że chciałybyśmy wnieść coś więcej do świata IT poza własną pracą czy nauką. Dzięki doświadczeniu i bacznemu obserwowaniu aktualnej sytuacji widzimy, jakie są problemy na rynku. Wiemy, jak bardzo brakuje dziewczynom przestrzeni do budowania pewności siebie. Zauważyłyśmy również, że często niskie poczucie wartości i brak wiary w siebie jest czynnikiem, przez który kobiety nie wybierają ścieżki technologicznej.

Kobiety często same nie wierzą, że dadzą radę, a wspierających ich organizacji nie ma zbyt wiele. A jeśli są, to najwyraźniej nie daje to widocznych rezultatów. Być może dlatego liczba kobiet w sektorze technologicznym przez ten okres tak naprawdę nie wzrosła. Ani na uczelniach, ani w branży. I to był chyba główny impuls do założenia fundacji. To był też moment, kiedy zaczęłyśmy szukać raportów, badań, przejrzałyśmy ich setki. Chciałyśmy poznać od środka zarówno stan aktualny, jak i przyczyny tej sytuacji.

Adrianna Klimczak: Tworzenie fundacji to był dłuższy proces. Pomysły dojrzewały w nas dość długo. Od momentu decyzji do stworzenia fundacji minął prawie rok. Nie ukrywamy, że prawnie było to dla nas skomplikowane. Proces zakładania organizacji pozarządowych w Polsce wcale nie jest taki prosty.

Na samym początku myślałyśmy, że skupimy się na studentkach, ale z każdym raportem i rozmowami przeprowadzonymi z ekspertami wynikało, że musimy zacząć wspierać kobiety na dużo wcześniejszym etapie rozwoju. Docelowo trzeba zacząć pracę z przedszkolakami, bo tam właśnie rodzi się problem stereotypów i wierzenia w nie. My jednak zaczęłyśmy od szkół podstawowych.

WK: Nasz sztandarowy projekt, od którego zaczęłyśmy prace fundacji, to IT Girls School. Zapraszamy do niego dzieciaki z 7. i 8. klas szkół podstawowych. Trzygodzinne warsztaty mają za zadanie spełnić kilka celów. Główny z nich to pokazanie, jak dziś wygląda informatyka i świat technologii, jakie ciekawe i ambitne to są wyzwania.

AK: Nazywamy to odczarowywaniem informatyki. Pokazujemy, że to nie jest tylko Excel i programowanie, a całe spektrum możliwości. Obalamy mity. Nie lubisz siedzieć osiem godzin przed komputerem i programować? Też się możesz odnaleźć w świecie IT!

Jak wyglądają organizowane przez Was warsztaty?

WK: Na zajęciach staramy się pokazywać, że kobiety są bardzo aktywne w tym zawodzie. Dlatego na każde warsztaty zapraszamy gości specjalnych. To są inspirujące kobiety w data science, które dzielą się z młodzieżą swoimi osiągnięciami, umiejętnościami i ścieżką zawodową. Niedawno zaprosiłyśmy data scientistkę, naukowczynię, która pracuje nad projektem systemu wspierającego kardiologów w szpitalu. Opowiadała młodzieży, jak wygląda praca kobiety w data science, jak dużo analityka może dać światu.

Zapraszane przez nas ekspertki prezentują także swoje badania oraz ich wpływ – ten realny, namacalny wpływ na obszary biznesu, zdrowia czy technologii. To są też warsztaty dla osób, które stoją przed wyborem drogi zawodowej. Dla nas było niezwykle ważne, aby ta grupa była pierwszą, do jakiej skierujemy naszą ofertę wsparcia.

Czy zajęcia są tylko dla kobiet, dziewczynek?

AK: Na te warsztaty przychodzą całe klasy, więc to nie są tylko dzieci zainteresowane informatyką. Również na tym poziomie zdarzają się osoby, które mają za sobą jakąś styczność z programowaniem. Nie wchodzimy jednak na wyższy poziom abstrakcji. Chcemy, aby to było przystępne dla wszystkich.

Na warsztaty przychodzą także chłopcy, co jest zgodne z polityką naszej fundacji: „inclusive, not exclusive”. Zachęcamy ich do zainteresowania się informatyką, pokazując jednocześnie, że każdy może pracować w branży technologicznej. Także kobiety, w tym ich rówieśniczki. To może pomóc wykorzenić choć część stereotypów.

Jesteście już po pierwszej edycji warsztatów IT Girls School. Jakie wrażenia?

WK: Widzimy, że to naprawdę przynosi efekt. Po warsztatach podchodzą do nas dzieciaki i mówią: „Dziewczyny, bardzo dziękuję! Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, że jeśli lubię matematykę, to mogę w życiu robić wiele rzeczy i wykorzystywać tę wiedzę w sferze związanej z danymi”.

Druga kwestia to ankiety po zajęciach. Prosimy dzieci o zaznaczenie, na ile rozważały dalszą edukację w kierunkach informatycznych. A następnie pytamy, czy po naszych warsztatach się to zmieniło. W skali 5-punktowej różnica w odpowiedziach potrafi wynosić od 2 do 3 punktów. To dla nas ogromna radość i satysfakcja. Bo to, co robimy, może mieć sens i może właśnie w ten sposób przyczynimy się do wzrostu popularyzacji ścieżek technologicznych wśród kobiet.

AK: Szczególnie, że rośnie zapotrzebowanie na specjalistów w obszarach technologicznym i informatycznym. Mam wrażenie, że ten popyt będzie się dalej zwiększał. Chyba, że dojdziemy do momentu, w którym sztuczna inteligencja będzie robić więcej niż my sami. Ale to na pewno jeszcze parę lat przed nami.

WK: Poza warsztatami ważne jest dla nas także budowanie pewności siebie wśród młodych kobiet. Widzimy nie tylko w raportach, ale i po naszych spotkaniach, że istotne są zarówno nauka technologii, jak i budowanie pewności siebie wśród dziewczyn. Staramy się wspierać dzieci, ale także ich rodziców, aby rozwijać pasje i umiejętności.

Dlatego zdecydowałyśmy się na dodatkowe warsztaty dla bardziej zaawansowanych osób. Ich tematem jest wstęp do data science. To cykliczne, 4-godzinne spotkania wprowadzające w świat analizy danych, tworzenia kodu i modeli.

Rozmawiamy dziś o tym, jak kobiety w data science zmieniają branżę, choć jeszcze kilka lata temu zastanawialiśmy się nad przyszłością kobiet w IT. Najwyraźniej wiele zmieniło się w tym świecie, niegdyś postrzeganym jako męski?

WK: Bardzo nas cieszy, że jako kobiety w data science jesteśmy aktywne w branży. W tej dziedzinie pracuję od prawie ośmiu lat, Ada – od trzech. Ten rynek szybko się rozwija. Dotarłyśmy do badań, które wskazywały, że jeszcze w 2008 roku nie było ani jednej osoby na LinkedIn, która podawała się jako specjalista w obszarze Big Data. Natomiast w 2013 roku już ponad 3,3 tys. użytkowników LinkedIn utożsamiało się zawodowo z tym obszarem. Obecnie takich stanowisk są dziesiątki tysięcy.

Na szczęście dziś nie mówimy już o tym, czy kobiety są aktywne w branży. Mamy bowiem wiele wspaniałych przykładów kobiet, które były nagradzane za swoją pracę naukową w obszarze data science. Mówimy więc o tym, jaki wpływ kobiety mają na branżę IT oraz jaką wartość wnoszą do tej branży.

A ile kobiet pracuje dziś w branży technologicznej?

AK: Statystyki wskazują, że kobiety w data science stanowią blisko 17 proc. polskich specjalistów w tym obszarze. Wśród programistów ten wskaźnik jest dużo mniejszy, bo około 4 proc.

Z czego wynika większa reprezentacja kobiet w data science niż w programowaniu?

AK: Mam wrażenie, że branża data science jest po prostu bardziej atrakcyjna dla kobiet. Tutaj potrzeba nie tylko umiejętności programistycznych, ale również bardzo mocno analitycznych czy matematycznych, statystycznych. A gdy spojrzymy na te kierunki na uczelniach, to mamy tam zdecydowanie więcej kobiet. Stąd więc kobiety w data science są liczniej reprezentowane.

Trzeba przyznać, że branża technologiczna to rynek pracownika. Potwierdzicie, że specjaliści data science są rozchwytywani?

AK: Raczej nie mają oni problemu ze znalezieniem pracy. Wiem natomiast, że próg wejścia dla osób spoza branży jest wyższy, zwłaszcza, gdy chce się przebranżowić. To nie jest łatwa materia, bo ma się tu do czynienia z matematyką, analizą matematyczną.

WK: Dziś nie brakuje ofert osób, które są na samym początku drogi w data science. Ale dla tych, co się przebranżawiają, jest ich stosunkowo mało. Firmy coraz częściej szukają osób na bardzo wczesnym etapie, 1-2 rok studiów. Wydaje mi się, że firmy coraz mocniej angażują się w promocję swoich marek wręcz wśród licealistów. Po to, by osoby, które idą na studia, już kojarzyły markę. Żeby wiedziały, że to firma świadcząca usługi związane z analizą danych i modelami sztucznej inteligencji.

AK: Poza tym na rynku jest nadal bardzo mało osób wykształconych w tym kierunku. Jest wielu samouków, ale mało osób po studiach. Na moim kierunku jest raptem 40 studentów. Tyle osób mogłoby iść maksymalnie do dwóch dużych firm. Pomijam też fakt, że osoby studiujące w Polsce są rozchwytywane przez firmy zagraniczne. Pandemia i praca zdalna jeszcze bardziej wydrenowały rynek ze specjalistów do firm zachodnich.

Jako kobiety w data science nadal jesteście nieliczną grupą. Powiedzcie, jakie umiejętności pomagają Wam dobrze funkcjonować w branży technologicznej?

WK: Przede wszystkim są to skrupulatność i komunikatywność. Na przykład informatycy to osoby, które często cenią sobie pracę samodzielną. Komunikatywność to obszar, nad którym na pewno powinni jeszcze popracować. Z kolei kobietom ta cecha przychodzi naturalnie. Dzięki niej właśnie są bardzo cenione i potrzebne w obszarze data science.

AK: Komunikatywność jest także istotna w obszarze analitycznym. Zespoły tych specjalistów są coraz większe, a danych i pracy z nimi będzie przybywać. Komunikatywność jest bardzo istotna zwłaszcza przy dużych projektach. Znam wiele przykładów, kiedy projekty zostały „położone” przez brak komunikacji w zespole.

Podczas pracy z projektami na studiach zauważyłam jeszcze jedną ważną cechę – kobiety wydają się mieć trochę lepszy zmysł wizualny. W pewnym momencie w data science, szczególnie na etapie przedstawiania danych, wizualizacja jest niezwykle ważna. Zdarza się, że pewne projekty są świetnie dopracowane pod względem kodu, aspekt techniczny jest na wysokim poziomie, ale niestety przejrzystość wizualizacji pozostawia wiele do życzenia.

WK: Zgadzam się z Adą, przy czym kwestia wizualizacji to trend globalny. Ludzie przestają czytać artykuły, lubią infografiki. Wolą obrazki niż dwie strony tekstu. Chcą prostych i szybkich wizualizacji. Można zrobić dobrą analizę danych i nie umieć tego przekazać. Kobiety to potrafią.

Czy Waszym zdaniem dziewczęta w Polsce otrzymują wystarczające wsparcie na etapie edukacji technicznej?

AK: Nam było zdecydowanie łatwiej. Rodzice zawsze byli dla nas pomocą i wspierali, kiedy czegoś nie rozumiałyśmy. Myślę, że dlatego też nie spotkałyśmy się z wieloma problemami na ścieżce edukacyjnej, z którymi na co dzień musiała się zmierzyć część moich koleżanek.

Znam przypadki, kiedy rodzina i znajomi odwodzili je od pójścia na studia techniczne. I to pomimo, że były świetne z matematyki czy fizyki i wszystko wskazywało na to, że to jest droga idealna dla nich. Pojawiały się komentarze, że „przecież studia humanistyczne czy lingwistyczne będą dla Was lepsze”. I to jest przykre.

WK: W ramach działań fundacji IT Girls dotarłyśmy do badań, z których wynika, że tylko co czwarta kobieta nie była odwodzona od pomysłu studiowania kierunków technicznych. I to wśród tych, które już się tam dostały.

Czy w branży technologicznej spotkałyście się kiedyś z przejawami ostracyzmu, seksizmu?

WK: Na uczelni doświadczyłam sporo takich zachowań, kiedy dziewczyny słyszały komentarze w stylu: „Po co przyszłyście na ten kierunek”, „I tak nie dacie rady” itd. Wykładowcy potrafili do auli zwracać się w formie męskiej, czyli „panowie”, pomimo że na sali były kobiety. To były drobne niedogodności, pomyłki czy też uszczypliwości, ale one pokazywały podejście do kobiet na uczelniach technicznych.

Dlatego wsparcie dla studentek jest niezwykle potrzebne. I to jest jedno z założeń naszej fundacji. Doszłyśmy też do wniosku, że w porównaniu z innymi wychowałyśmy się w luksusowych warunkach. W takiej bańce, gdzie nigdy nie słyszałyśmy od najbliższego otoczenia negatywnych słów na temat wyboru ścieżki zawodowej. Niestety jednak takie sytuacje spotkały nas na zewnątrz.

AK: Często zdarzało się słyszeć dziwne komentarze, kiedy przedstawiałam się i mówiłam, że studiuję informatykę i pracuję w data science. Wtedy padały odpowiedzi w stylu: „Naprawdę? Nie wyglądasz”. Nie wiedziałam nawet, jak w takich sytuacjach reagować. Co więcej, to nie są jednostkowe przypadki. Kiedy zaczęłam rozmawiać na ten temat z koleżankami, to oczywiście one też się z tym często spotykały.

WK: I to nie dotyczy tylko uczelni. Podczas jednego z eventów spotkałam wielu ludzi z branży. Był tam dyrektor działu IT jednej z firm. Gdy dowiedział się, że studiuję informatykę i pracuję w zawodzie, nie dowierzał i przez cały wieczór przeprowadzał test. Pytał o podstawowe terminy i technologie z obszaru informatyki. Takie sytuacje nadal się zdarzają.

Jak myślicie, skąd się biorą takie postawy? Niezrozumienie, ignorancja?

AK: Z jednej strony ignorancja, ale z drugiej – brak kobiet w kulturze i brak wystarczającej reprezentacji w tzw. obszarze STEAM (science – nauka, technology – technologia, engineering – inżynieria, arts – sztuka, mathematics – matematyka). Kobiet w tych dziedzinach jest po prostu bardzo mało, ale nie jest tak, że nie ma wcale. Niestety jest ich mało także w mediach, nie uczy się o nich w szkołach.

Kiedy na zajęciach fundacji dla szkół podstawowych pytamy uczestników o naukowczynie, to czasem trudno nawet dostać odpowiedź o Marii Skłodowskiej-Curie, która jest takim sztandarowym przykładem. W publikacjach medialnych mamy Steve’a Jobsa, Billa Gatesa czy Elona Muska. Natomiast jeśli chodzi o kobiece przykłady, to takie wzorce prawie w ogóle nie są eksponowane. Wiem, że kobiet ze świata technologicznego, które byłyby znane szerokiemu gronu, ze świecą szukać. Pamiętajmy jednak, że one są. Po prostu mało kto o nich mówi.

WK: Jako społeczeństwo jesteśmy mocno zakorzenieni w stereotypach, w sposobie wychowywania. Także w tym, że dziewczynki bardziej powinny zająć się profesjami uważanymi za te „kobiece”, czyli pielęgniarka bądź nauczycielka. I to nadal pokutuje w społeczeństwie. W fundacji natrafiłyśmy na jeden raport, który pokazuje zainteresowanie poszczególnymi zawodami wśród dzieci. Wśród dziewczynek próżno szukać takich pozycji jak menedżerka, informatyczka. Pomijam już fakt, że trudno nam korzystać z feminatyw w postaci „informatyczki” czy „data scientistki”. Dla wielu osób one nadal brzmią dziwnie, obco.

Być może ten „męski” świat trochę odrzuca, zniechęca kobiety?

WK: Przeświadczenie, że jest to praca w środowisku męskim, zdecydowanie nie pomaga. Dla wielu jest to bariera, ponieważ nie wszystkie kobiety dobrze się czują w środowisku typowo męskim. Faktem jest, że kobiet w zespołach informatycznych jest dość mało. Jeśli weźmiemy pod uwagę cały sektor IT, jest to 30 proc. Warto dodać, że te 30 procent to jest już z project managerkami, osobami organizacyjnymi. Ale gdy skupimy się stricte na programowaniu, to ta wartość spada do 4-6 proc.

Jest jeszcze inny ważny czynnik. Młodzieży wydaje się, że świat technologii jest trochę czymś innym, niż faktycznie jest. Na przykład na zajęciach z informatyki młodzi uczą się głównie Excela. A czasami nawet nie tyle samego Excela, ile tworzą o nim prezentacje. Nikt nie chciałby kończyć takiego kierunku i pracować w tym obszarze, gdyby ta nauka rzeczywiście tak wyglądała.

AK: Dlatego w ramach naszej fundacji staramy się pokazywać młodzieży, czym jest to przysłowiowe IT. Że to nie tylko programowanie, ale też np. data science. W jednym miesiącu możemy robić analizy w bankowości, a w drugim – w telekomunikacji, a później w branży paliwowej.

Można się zatem rozwijać nie tylko w obrębie jednej dziedziny i metod tam używanych. Taka praca daje dużo satysfakcji i buduje pewność siebie, poczucie własnej wartości.

Jakie macie plany na dalszy rozwój fundacji?

WK: Dziś staramy się reagować na potrzeby uczestników naszych warsztatów. Nie chcę jednak mówić, że za 2 lata będziemy miały szkołę, choć oczywiście tak wyobrażamy sobie naszą przyszłość. Docelowo chcemy mieć miejsce, gdzie dzieciaki będą mogły przyjść, uczyć się, rozwijać swoje umiejętności i poszerzać wiedzę.

AK: Przede mną decydujące pół roku i zakończenie studiów. W horyzoncie długoterminowym widzę siebie jako osobę rozwijającą naszą fundację i wspominane przez nas programy i projekty. Czuję, że odnalazłyśmy coś, co daje nam bardzo dużo satysfakcji. Mam wrażenie, że właśnie po to przeszłyśmy przez ciężką drogę studiów technologicznych, aby teraz dawać coś od siebie, a także zachęcać młodzież i dzieci do rozwoju w branży technologicznej. Nie zamykam się jednak na pracę w zawodzie. Mamy wiele pomysłów i niewykluczone, że kiedyś założymy startup.

Jak widzicie swoją przyszłość w kontekście data science?

WK: Kariera w nauce czy biznesie stoi przed nami otworem. Mamy w sobie determinację do dążenia za marzeniami. Wierzymy szczerze, że nie ma rzeczy niemożliwych. W filmie „14 szczytów” główny bohater postanowił w niecałe 7 miesięcy zdobyć wszystkie czternaście 8-tysięczników i właśnie w ten sposób chciał zainspirować ludzkość. Padają tam słowa, że "jeśli zainspirujesz nawet dwie osoby, to możesz zainspirować cały świat”. I to we mnie to zostało.

Wierzymy, że jesteśmy w stanie zainspirować polską młodzież. A w przyszłości może i cały świat. Obrany przez nas kierunek edukacji osób młodszych jest niezwykle istotny. Do rozwoju kolejnych projektów chcemy wykorzystać energię i inspiracje, które czerpiemy m.in. z warsztatów. Następne lata chciałabym spędzić na pracy w fundacji i mocno wierzę w to, że któraś z tych dziewczyn lub któryś z chłopców w przyszłości osiągnie poziom ekspercki jako data scientistka lub data scientist.

AK: Zawód data scientist ma sporo możliwości łączenia różnych dziedzin. Pokazuje, jak szybko zmienia się ten świat. Daje możliwość nadążania za wszystkimi technologiami. Dzięki różnorodności pracy w tym zawodzie, po skończeniu kierunków związanych z data science zawsze będziemy przygotowani do pracy w innym miejscu lub branży. To jest jeden z tych zawodów, który z jednej strony wymusza, a z drugiej daje szansę do ciągłego rozwoju.

Udostępnij link

https://www.datasciencerobie.pl/kobiety-w-data-science-inspiruja-mlodziez/