Data scientist czy AI – kto jest artystą?

Data scientist czy AI – kto jest artystą?

Powoli oswajamy się z obecnością AI w nauce, pracy i codziennym życiu. Teraz przychodzi czas na sztukę. Twórczość algorytmów to nowy rozdział dla galerii i muzeów, które potrzebują ekspertów oraz budowania kompetencji umożliwiających właściwą ocenę dzieł. Sztuczna inteligencja w sztuce to też sporo kontrowersji odnośnie praw do utworów.

Rok temu w galerii sztuki w Wellington można było podziwiać obrazy wykreowane na bazie fotografii mrówek. Wcześniej popularnością cieszyła się interaktywna wystawa “AI: More than Human” w londyńskim centrum sztuki Barbican Centre, pokazująca możliwości i wpływ sztucznej inteligencji na świat. Kolejne dzieła, które powstają z pomocą cyfrowych modeli, sprawiają, że prowadzący instytucje kultury muszą zdobywać wiedzę o metodach twórczości AI, a także wsparcie ekspertów data science. Obecność algorytmów w sztuce wymaga dodatkowo odpowiedzi na pytanie - kto jest artystą?

Pod koniec sierpnia usłyszeliśmy o zwycięstwie sztucznej inteligencji z zawodowymi grafikami. Praca pt. "Théâtre D'opéra Spatial" zgłoszona przez Jasona M. Allena, projektanta gier komputerowych, wygrała w konkursie sztuki cyfrowej podczas Colorado State Fair (dorocznym festiwalu organizowanym w amerykańskim mieście Pueblo). Kontrowersje wzbudziło powstanie dzieła — Allen wykorzystał program Midjourney, który pozwala tworzyć obrazy na podstawie słów kluczowych. Praca autora sprowadzała się do podania wyrazów definiujących nastrój na scenie, którą chwilę potem odmalowała AI. Spośród kilkuset obrazów Allen wytypował 3, a następnie zgłosił do konkursu pod swoim nazwiskiem z adnotacją "via Midjourney". Po ogłoszeniu werdyktu wielu komentatorów stwierdziło, że procesu wyszukiwania i selekcji nie można porównywać z pracą zawodowych grafików, którzy spędzają długie godziny nad dopracowywaniem swoich obrazów.

Dyskusja o tym, czy dzieła tworzone z wykorzystaniem sztucznej inteligencji powinny być traktowane tak samo jak prace fotografów i grafików przypomina debaty, jakie pojawiły się po wejściu na rynek aparatów fotograficznych. Wówczas obrońcy malarzy argumentowali, że naciśnięcie spustu migawki aparatu nie powinno być traktowane na równi z namalowaniem obrazu. Z jednej strony, nie sposób się nie zgodzić ze stronnikami malarzy i grafików. Z drugiej, warto pamiętać, że tak aparaty, jak i algorytmy sztucznej inteligencji to tylko narzędzia i choć ułatwiają przygotowywanie dzieła, to o ostatecznym efekcie i tak decyduje człowiek. Autor projektu dobiera parametry, przygotowuje dane, na podstawie których AI opracuje wyniki, a na końcu wybiera jeden z zaproponowanych przez algorytmy obrazów.

Prawdziwa sztuka automatyzacji się nie boi?

Łatwość i dostępność narzędzi do tworzenia obrazów na podstawie słów kluczowych jest też pewnego rodzaju pułapką — sztuczna inteligencja pozwala kopiować styl znanych malarzy i grafików, jednak tego typu prace dość szybko powszednieją i po kilku tygodniach selfie z filtrem w stylu Rembrandta czy van Gogha już nikogo nie zadziwi. Łatwość, z jaką odbiorcy generowanej komputerowo sztuki mogą się nią znudzić, powoduje, że osoby odpowiedzialne za organizowanie wystaw powinny rozpoznawać obrazy wygenerowane za pomocą AI. Muszą także umieć ocenić, czy dane dzieło można uznać za wyjątkowe - czy jest pracą raczej pospolitą i łatwą do odtworzenia przez kogokolwiek.

Zarówno Midjourney, jak i Stable Diffusion oraz DALL-E pokazują, że AI nie poprzestaje na nauce czy biznesie i bez trudu wchodzi w kolejne obszary życia, uznawane dotąd za domenę ludzi. Te algorytmy z pewnością znajdą zastosowanie na rynku i stanowią zagrożenie dla grafików zajmujących się tworzeniem ilustracji do książek, czasopism i gier planszowych, szczególnie gdy czas i cena będą grały kluczową rolę. Jednak w przypadku galerii sztuki, gdzie z założenia liczy się coś więcej niż zwykłe naśladownictwo, te nowe cyfrowe narzędzia stanowią dobre pole do popisu dla artystów, którzy zechcą wyróżnić się kreatywnością i talentem.

Kultura remiksu

Skutkiem zwycięstwa sztucznej inteligencji w konkursie plastycznym i nagłośnienia tego faktu był gwałtowny wzrost zainteresowania programami do automatycznego tworzenia grafiki na podstawie słów kluczowych. Jednak, aby program mógł przygotować zadowalający wynik w postaci cyfrowego obrazu, wcześniej musi powstać model stworzony w oparciu o bazę grafik. W ten sposób sztuczna inteligencja zamienia się w kopistę znanych malarzy i grafików z różnych epok. Co ciekawe, artystą, którego kreska jest najczęściej kopiowana w ten sposób, jest Grzegorz Rutkowski — polski grafik zajmujący się tworzeniem ilustracji i koncept-artów do takich gier, jak "Horizon Forbidden West" czy "Magic the Gathering". Jego nazwisko pada najczęściej jako kryterium stylu, w jakim użytkownicy Midjourney chcieliby, aby sztuczna inteligencja stworzyła im obraz.

Wzorowanie się na innych twórcach znajdziemy praktycznie u każdego artysty. Parafrazując: najbardziej lubimy te obrazy, które już kiedyś widzieliśmy. Wcześniej przez to, z czym mierzą się zawodowi graficy, przechodzili muzycy. Wykorzystywanie fragmentów utworów (tzw. sampli) i linii melodycznych było powodem wielu procesów sądowych i doprowadziło do uregulowania kwestii korzystania z utworów zależnych co najmniej przez odpowiednie oznaczanie autorstwa. W przypadku utworów powstałych z wykorzystaniem sztucznej inteligencji będzie zapewne podobnie. Wobec tego kuratorzy wystaw i organizatorzy konkursów artystycznych powinni zwracać szczególną uwagę na zawartość zbiorów danych, na których trenowane były algorytmy uczenia maszynowego. Być może dobrym rozwiązaniem byłoby włączenie do jury i zespołów zarządzających instytucjami data scientistów, którzy umieliby rzetelnie ocenić nadsyłane i wystawiane prace.

Problem praw autorskich

To ludzie odpowiadają za wybór słów kluczowych i konkretnego zbioru danych, na podstawie których algorytmy remiksują obrazy, tworząc zupełnie nowe grafiki. Dlatego obecnie raczej nie ma podstaw, żeby sztucznej inteligencji przyznawać prawa autorskie. W przyszłości jednak granica może zostać przesunięta jeszcze bardziej, dlatego instytucje kultury i prawodawcy powinni przygotować się na programy, które zaczną tworzyć bez jakiegokolwiek udziału człowieka. W strategii polskiego rządu dotyczącej rozwoju sztucznej inteligencji zaplanowano stworzenie przepisów, zgodnie z którymi programy komputerowe nie będą miały praw autorskich do dzieł.

Skoro jednak sztuczna inteligencja nie ma praw, to komu one przysługują? Twórcom dzieł zawartych w bazach treningowych algorytmów? Autorom algorytmów? Dyskusja w doktrynie trwa. Za stanowiskiem, według którego ani maszyny, ani ludzie nie mają praw do obrazów wytworzonych przez algorytmy, przemawiają m.in. postanowienia odrzucające kolejne wnioski eksperta AI, dr. Stephena Thalera, o ochronę prawnoautorską obrazu pt. „A Recent Entrance to Paradise” opracowanego przez algorytm „Creative machine”. Zdaniem Thalera, sztuczna inteligencja mogłaby działać na rzecz ludzi na podstawie doktryny „work made for hire”, zgodnie z którą pracodawca, a nie pracownik jest właścicielem utworu. Prawnicy zwracają jednak uwagę, że autor to nie to samo, co właściciel, ponadto SI nie może skutecznie zawrzeć umowy. Polska badaczka, prof. Aleksandra Nowak-Gruca, zauważa natomiast, że podejście Thalera może być o tyle słuszne, że przyznając prawa osobom i organizacjom korzystającym z algorytmów, udałoby się rozwiązać problem odpowiedzialności za wytwory AI.

Systemy prawne będą musiały nadążyć za komputerowymi i określić, komu przypadają prawa, gdy utwór stworzy sztuczna inteligencja. Bez tego pod znakiem zapytania staną choćby takie kwestie, jak możliwość podpisywania dzieł oraz wypłacania tantiem i honorariów za wystawy.

AI jeszcze długo nie zastąpi artystów

Warto zwrócić uwagę na ograniczenia, z jakimi wiąże się korzystanie z narzędzi AI. Zarówno opracowany przez zespół OpenAI system DALL-E, jak i Midjourney, mogą generować wyniki dyskryminujące określone społeczności i utrwalające stereotypy, na co zwrócili uwagę dziennikarze Washington Post. Okazuje się, że wpisując frazy "CEO" i "prawnik", program podsuwa obrazy przedstawiające jedynie białych mężczyzn w średnim wieku, a słowo "terrorysta" spowoduje, że ujrzymy portrety osób z długimi brodami i w turbanach. Te przykłady najlepiej pokazują, że choć grafiki tworzone z udziałem sztucznej inteligencji robią wrażenie, to jednak ciągle większość pracy koncepcyjnej spoczywa na człowieku. To jego zadaniem jest ujarzmienie twórczego chaosu sztucznej inteligencji, z pomocą której powstaje artystyczna wypowiedź.

Wywiad z Ivoną Tau o sztuce AI

Wkrótce w portalu Data Science robię porozmawiamy z dr Ivoną Tautkute-Rustecką, tworzącą, jako Ivona Tau, dzieła za pomocą narzędzi SI. Artystka równolegle zajmuje się zawodowo data science, specjalizując się w wizji komputerowej.

Udostępnij link

https://www.datasciencerobie.pl/sztuczna-inteligencja-czy-data-scientist-kto-jest-artysta/